WŁODAWSKIE TOWARZYSTWO
PRZYJACIÓŁ CHORYCH
"HOSPICJUM"

www.hospicjum-wlodawa.pl

PRZEKAŻ 1,5% PODATKU
NA WYPOSAŻENIE
NOWEGO HOSPICJUM

O towarzystwie Wolontariat Hospicjum stacjonarne Hospicjum domowe Opieka hospicyjna Sprawozdania finansowe
KRS: 0000181031
Nr konta bankowego
68 1500 1373 1213 7003 8391 0000

WŁODAWSKIE TOWARZYSTWO
PRZYJACIÓŁ CHORYCH
"HOSPICJUM"

www.hospicjum-wlodawa.pl

PRZEKAŻ 1,5% PODATKU
NA WYPOSAŻENIE
NOWEGO HOSPICJUM

O towarzystwie Wolontariat Hospicjum stacjonarne Hospicjum domowe Opieka hospicyjna Sprawozdania finansowe
KRS: 0000181031
Nr konta bankowego 68 1500 1373 1213 7003 8391 0000

WŁODAWSKIE TOWARZYSTWO
PRZYJACIÓŁ CHORYCH
"HOSPICJUM"

www.hospicjum-wlodawa.pl

PRZEKAŻ 1,5% PODATKU
NA WYPOSAŻENIE
NOWEGO HOSPICJUM

O towarzystwie Wolontariat Hospicjum stacjonarne Hospicjum domowe Opieka hospicyjna Sprawozdania finansowe
KRS: 0000181031
Nr konta bankowego 68 1500 1373 1213 7003 8391 0000
Spotkanie opłatkowe 2011

Homilia wygłoszona dnia 08 01 211 r.,
podczas na mszy św. za zmarłych
w Hospicjum w 2010 r.

Michał Anioł rzeźbiąc swój piękny posąg „Mojżesz” tak był pochłonięty swoją pracą, że gdy skończył rzeźbić, stanął w oddaleniu od posągu, podbiegał kilka razy do rzeźby i klepał Mojżesza po kolanie i wołał: przemów. Nie mógł sobie wyobrazić, żeby z uchylonych ust Mojżesza nie wydobył się głos. Tyle tygodni intensywnej pracy, zaangażowania twórczych sił i posąg, jego dzieło, pozostaje milczący.

Ten obraz można przenieść na relację Bóg i człowiek. Człowiek nie jest posągiem, kamieniem, a jednak często milczy i nie odpowiada swoim życiem na Boży akt stworzenia. Dopiero upływający czas, choroba, śmierć, wypadek zmuszają człowieka do refleksji o życiu. Czy dopiero trzeba starości, chorób, czyjeś śmierci, aby zacząć zastanawiać się, jaki cel ma życie ludzkie, jakie relacje mają człowieka łączyć z Bogiem? Jaki obraz Boga nosimy w swoim sercu?

Od Boga oczekujemy zdrowia, długiego życia, powodzenia, pieniędzy, pracy, posłusznych i dobrych dzieci. Ale czy taki Bóg istnieje? Czy istnieje taki Bóg, który rozdaje choroby, nieszczęścia, tragedie? Ten, który nas kocha, chce być naszym przyjacielem i nagle mógłby okazać się trucicielem, zabójcą, zarażającym chorobami, sprawiającym nieszczęścia? Czy naprawdę choroba, rozwód w rodzinie, utrata pracy, to dzieło Boga? Czy Bóg takim samym złoczyńcą, co człowiek, tylko inne narzędzia, o wiele groźniejsze i silniejsze?
Bóg jest po stronie cierpiących. Nie chce śmierci. On nie chce, by sens cierpienia załamał się, by sens życia wyczerpał się w dobrym samopoczuciu, życiu bez dolegliwości. Dziewczyna, która chodziła na katechezę w pewnym momencie powiedziała do katechety: proszę księdza, jak będę miała 20 lat, to umrę. Na moją chorobę nie ma lekarstwa, a ta choroba rozwija się we mnie. Pyta się jej: i co ty na to? A ona: „Pan Jezus też jest przybity do krzyża i milczy”. Ja też milczę.

Pan Jezus jest przybity do krzyża i milczy. Sens życia nie wyczerpuje się tylko w dobrym zdrowiu, życiu bez wypadków. Gdy takie jest, należy Bogu dziękować, ale wiemy, że tak nie jest. Często mamy na wypadek samochodowy, chorobę, nieszczęście i inne przeciwności jedną odpowiedź. Jaką?: „Bóg tak chciał”. Taki Bóg nie istnieje. Taki obraz Boga mieli poganie. Bóg w takim wyobrażeniu byłby okrutny. Nie, takiego Boga nie ma!
Przychodzi taki czas, że człowiek odkrywa z przerażeniem iż umrze, zaczyna odkrywać, że nic z tego co zrobił dotąd i nic, co zrobi w przyszłości nie ma żadnego znaczenia, bo któregoś dnia umrze, a świat będzie taki, jakby nas nigdy na nim nie było.
Sens życia mamy upatrywać w mądrości i bojaźni Bożej. Być może w nas umarł sens życia. Zostaliśmy za maską, że jesteśmy zajęci, zapracowani, potrzebni, gonimy, walczymy, ale tak na prawdę w nas jest śmierć, nikt od nas tego nie chce, co robimy. Może coś w nas się zepsuło, zagubiło, umarło. Co robić dalej? Jak żyć?

W dzisiejszej Ewangelii Bóg wskazuje nam na to, że się o nas troszczy. Bóg nie chce, byśmy zadowalali się małym ani tym bardziej byśmy żyli w niedostatku. On zawsze daje ponad miarę. Po obfitym połowie, sieci ledwie wytrzymują ciężar ryb. Po cudownym rozmnożeniu chleba kosze są wypełnione po brzegi tym co pozostało. Ocieramy się o niezmierzoną hojność naszego Boga, który dał nam Ciało i Krew swego Syna, byśmy już nie żyli w jakimkolwiek braku. Byśmy mieli wszystko: Jego samego, który pozostał z nami na zawsze.

Zostaliśmy zaproszeni na Ucztę i nie jest to jednorazowe zaproszenie. Każdego dnia na nowo Chrystus mówi do nas: Bierzcie i jedzcie… Bierzcie i pijcie. Każdego dnia sprawowana jest Eucharystia, na której możemy posilać się Ciałem i Krwią Chrystusa.

Komunia św. to wyjątkowy Pokarm. Nie ma takiego drugiego na świecie. Żaden inny pokarm nie jest w stanie złączyć nas z Bogiem, stworzyć komunię, którą jedynie my możemy rozerwać. Ciało i Krew Chrystusa daje nam uczestnictwo w życiu Bożym. Dodaje nam sił – duchowych i fizycznych. Jezus ofiarując nam samego siebie, dał nam możliwość noszenia Boga w sobie. Bo spożywanie Ciała i Krwi Chrystusa, to przyjmowanie Boga do swego serca, do swego życia…. A może raczej zanurzanie się w życiu Boga, w Jego Sercu.

Ciało i Krew Chrystusa wydane za nas na Krzyżu to centrum każdego naszego dnia. Mamy sobie również uświadomić, że nie tylko możemy, ale nawet w pewnych sytuacjach powinniśmy nie wierzyć własnym oczom. Jeśli wierzymy tylko własnym oczom, widzimy tylko pewne gesty, znaki, przedmioty i nic poza tym więcej. Natomiast ludzie wierzący przypominają sobie słowa znanej pieśni: Wiarą ukorzyć trzeba zmysły i rozum swój, bo tu już nie ma chleba – to Bóg, to Jezus mój.Mamy pokornie uznać, że nasz rozum nie wyjaśni nam wszystkiego, a nasze zmysły nie wystarczą, byśmy żyli pełnią tego, do czego jesteśmy stworzeni. A jeśli o sens, cel i właściwy kształt życia pytamy Stwórcę i chcemy przyjmować Jego odpowiedź, to nie pozostaje nam nic innego jak droga wiary: zawierzenie Bogu i Jego słowu, nawet gdy w konkretnych sytuacjach wrażenia zmysłów i rozumu mówią inaczej. Wiara dla ucznia Chrystusa jest czymś tak oczywistym i naturalnym jak pokarm. Przez chrzest weszliśmy na drogę, na której prawdy objawione stawiamy ponad zdolnościami naszego rozumu i zmysłów. Mogliśmy to zaobserwować u tych, przy których czuwaliśmy, obserwując ich spokój w obliczu spotkania z Chrystusem po tej drugiej stronie. Chrystus Eucharystyczny przemieniał ich sposób życia. Byli spokojni o siebie i o tych, którzy pozostawali jeszcze po tej stronie.

I teraz możemy wejść w sytuację, dla której się gromadzimy w tej świątyni. Składamy ofiarę dziękczynienia za naszych zmarłych w minionym roku. Ich śmierć sprawiła nam ból. Ale czy możemy ich obarczać tym bólem w świetle naszej wiary. Oni już stali się uczestnikami tego, ku czemu my zmierzamy. Oni tu na ziemi łączyli się z Chrystusem, Odkupicielem, który otworzył bramę na spotkanie z Ojcem. My nie możemy obarczać ich naszym bólem. To jest nasz ból, dotyczy nas, bo może zbyt mało w nas wiary. Jezus nie chce naszej śmierci, On nie chce tego bólu, on nie godzi się na takie podejście do życia, aby jak najprędzej zejść z tego świata. Ból rozłąka, choroba, śmierć są po to, aby okazały się sprawy Boże, aby Syn Człowieczy został otoczony Chwałą. Bóg nie jest sprawcą śmierci, nie jest sprawcą tych cierpień, które są naszym udziałem. Jakże moglibyśmy na Niego czekać, gdybyśmy sądzili, że On tego naszego bólu chciał, tej choroby, śmierci, cierpienia?